Męska Droga Krzyżowa
WIELKI WTOREK 15.04.2025
Rozpoczęcie godz. 19.30 Mszą Świętą w Sanktuarium Św. Józefa Kraków ul. Zamoyskiego 2
Zakończenie Bazylika Bożego Miłosierdzia
Pieśni na wydarzenie do pobrania:
PDF DOCX MOBI EPUB
Męska Droga Krzyżowa z Sanktuarium św. Józefa do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
Ulicami Krakowa przeszła Męska Droga Krzyżowa. Była ona inicjatywą grup męskich, działających na terenie Archidiecezji Krakowskiej: Mężczyzn św. Józefa, Rycerzy św. Jana Pawła II, Rycerzy Kolumba, Męskiego Różańca oraz Wojowników Maryi. Wydarzenie to zostało zaplanowane w związku z 20. rocznicą śmierci św. Jana Pawła II oraz obchodami Misterium Paschalnego.
Homilię do zebranych wygłosił ks. Grzegorz Dulęba MS. Na początku zaznaczył, że Wielki Tydzień jest bardzo ważny w życiu Kościoła, a wspominanie tragicznych wydarzeń związanych z męką Pana Jezusa ma przypomnieć o wielkiej miłości Boga. – Wielki Tydzień to czas bardzo głębokiej, osobistej refleksji nad sensem życia, nad sensem cierpienia, nad zbawieniem, które przynosi nam Jezus z Nazaretu. Dzisiejsza Droga Krzyżowa jest wprowadzeniem w przeżywanie Triduum Paschalnego — zaznaczył kapłan.
Ks. Grzegorz Dulęba MS nawiązał również do czytań z liturgii słowa, w których pojawia się pieśń cierpiącego Sługi Jahwe z Księgi Proroka Izajasza. Teksty te są odczytywane jako zapowiedź przyjścia Jezusa – Mesjasza, który jest łagodny, nie wykorzystuje siły do panowania, ale przynosi prawo miłości. W Wielki Piątek odczytywany fragment z Księgi Proroka Izajasza mówi o wielkim cierpieniu Chrystusa. – Warto zachwycić się tą łagodnością Pana Jezusa, opisaną już przez proroka Izajasza w tekstach dotyczących Sługi Jahwe — zauważył celebrans.
Saletyn stwierdził także, że w odczytanej podczas Eucharystii Ewangelii Jezus zdawał sobie sprawę, że Judasz Go zdradzi. Zbawiciel nie próbował jednak odwodzić apostoła od dokonania tego czynu, ponieważ wiedział, że to, co się ma dokonać, dotyczy zbawienia każdego człowieka. W ten sposób Jezus przyjmuje zdradę jako drogę do zmartwychwstania. – Pokazana zostaje wielka wolność wewnętrzna w sercu Pana Jezusa, który przyjmuje to co ma Go spotkać — dodał kaznodzieja i podkreślił, że Mesjasz zapowiedział także zdradę św. Piotra. Jego historia jest jednak inna, ponieważ powrócił on do swego Mistrza i stał się fundamentem Kościoła. – Uczmy się od św. Piotra tej szczególnej postawy, byśmy umieli wracać zawsze do Pana Jezusa, przyjmować Jego miłosierdzie i przebaczenie — zakończył ks. Grzegorz Dulęba MS.
Po Mszy św. kapelan Stowarzyszenia „Mężczyźni Świętego Józefa”, ks. Mirosław Żak podziękował organizatorom za zaangażowanie. Podkreślił, że rozważania składają się z dwóch części: fragmentów Pisma Świętego oraz nauczania papieży: św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka, a następnie zaprosił wszystkich do wspólnej modlitwy podczas Męskiej Drogi Krzyżowej.
W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia uczestników Drogi Krzyżowej powitał kustosz ks. Zbigniew Bielas. – Cieszymy się bardzo, że jesteście, że dotarli do nas „Pielgrzymi Nadziei” — mówił i zaprosił zebranych do odmówienia Aktu Zawierzenia Świata Bożemu Miłosierdziu.
W słowie skierowanym do zebranych bp Jan Zając wskazał na krzyż – znak męki i święcę, która przypomina o Chrystusie – Światłości Świata. Na zakończenie biskup wraz z zebranymi odmówił Modlitwę Jubileuszu i udzielił wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.
Informacje i zdjęcia: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
Zbawca nasz zgodził się.
Wziąć mój grzech,
za mnie umrzeć chciał,
ażebym znał mój ogrom win
i wiedział, że Krew Jego
zbawia, oczyszcza i leczy.
Ref: Wywyższony bądź,
Jezu Baranku mój.
Tyś jedyny odkupiciel,
Tyś mój Król!
Wywyższony bądź,
Boży Baranku!
Przed Twym tronem,
dziś Najwyższy składam hołd!
O Krwi najdroższa O Krwi odkupienia
Napoju życia z nieba dla nas dany
O zdroju łaski O ceno zbawienia
Ty grzechowe leczysz rany
Tyś w Jezusowym kielichu zamknięta
Abyś nas wszystkich życiem napawała
Abyś dla świata Krwi Boska Prześwięta
Miłosierdzie wybłagała
O Krwi najdroższa przez Serce przeczyste
Gdzie Twoje źródło miałaś na tej ziemi
Cześć Tobie niesiem dzięki wiekuiste
Z Aniołami ze świętymi
Witam Cię witam przenajświętsze Ciało
Któreś na krzyżu sromotnie wisiało
Za nasze winy Synu jedyny
Ojca wiecznego Boga prawego
Męki te znosiłeś
Daję Ci pokłon Bogu prawdziwemu
W tym Sakramencie dziwnie zakrytemu
Żebrzem litości i Twej miłości
Byś gniew swój srogi o Jezu drogi
Pohamować raczył
Zmiłuj się zmiłuj nad nami grzesznymi
Nie racz pogardzać prośbami naszymi
Zgrom hardych siły daj pokój miły
Wyniszcz złe rady wykorzeń zdrady
Pośród ludu swego
A kiedy przyjdzie z światem tym rozstanie
Ratuj nas ratuj dobrotliwy Panie
Niech z Ciała Twego przenajświętszego
Posiłek mamy i oglądamy
Ciebie łaskawego
Ta krew z grzechu obmywa mnie
Ta krew czyni mnie bielszym od śniegu
Ta krew z grzechu obmywa nas
To jest Baranka święta krew.
Nie zdejmę Krzyża z mojej ściany,
Za żadne skarby świata,
Bo na nim Jezus ukochany,
Grzeszników z niebem brata.
Nie zdejmę Krzyża z mego serca,
Choćby mi umrzeć trzeba,
Choćby mi groził kat, morderca,
Bo Krzyż to klucz do nieba.
Nie zdejmę Krzyża z mojej duszy,
Nie wyrwę go z sumienia.
Bo Krzyż szatana wniwecz kruszy,
Bo Krzyż to znak zbawienia.
A gdy zobaczę w poniewierce,
Jezusa Krzyż i ranę,
Która otwiera Jego Serce,
W obronie Krzyża stanę.
Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony
Gdzie Bóg Król świata całego
Dokonał życia swojego
Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony
Ta sama Krew Cię skropiła
Która nas z grzechów obmyła
Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony
Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony
Z Ciebie moc płynie i męstwo
W Tobie jest nasze zwycięstwo
Zbawienie przyszło przez krzyż,
Ogromna to tajemnica
Każde cierpienie ma sens,
Prowadzi do pełni życia.
Ref.: Jeżeli chcesz Mnie naśladować,
To weź swój krzyż na każdy dzień
I chodź ze Mną zbawiać świat
Kolejny już wiek.
Codzienność wiedzie przez Krzyż,
Większy im kochasz goręcej.
Nie musisz ginąć już dziś,
Lecz ukrzyżować swe serce.
Każde spojrzenie na krzyż
Niech niepokojem zagości,
Bo wszystko w życiu to nic
Wobec tak wielkiej miłości
Rozpięty na ramionach
Jak sokół na niebie.
Chrystusie, Synu Boga,
Spójrz proszę na ziemię.
Na ruchliwe ulice,
Zabieganych ludzi.
Gdy noc się już kończy,
A ranek się budzi.
Uśmiechnij się przyjaźnie
Z wysokiego krzyża.
Do ciężko pracujących,
których głód poniża.
Rozpięty na ramionach…
Pociesz zrozpaczonych,
Zrozum głodujących.
Modlących Ciebie słuchaj,
wybacz umierającym.
Spójrz cierpienia sokole
na wszechświat, na ziemię.
Na cichy ciemny Kościół,
dziecko wzywające Ciebie.
A gdy będziesz nas sądził,
Boskie Miłosierdzie
Prosimy, Twoje dzieci,
Nie sądź na miarę Siebie.
W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
W krzyżu miłości nauka.
Kto Ciebie, Boże, raz pojąć może,
Ten nic nie pragnie ni szuka.
W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda
Dla duszy smutkiem zmroczonej.
Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie
W boleści sercu zadanej.
Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
Serce ci na wskroś przepali,
Gdy grom się zbliża, pospiesz do krzyża.
On ciebie wesprze, ocali.
Jeśli masz chwile smutne w swym życiu
Powierz się Matce.
Kiedy rozpacz rozpiera twe serce
Ofiaruj się Jej.
Matce, która pod krzyżem stała,
Matce, która się z Synem żegnała.
Która uczyć cię będzie pokory,
Cierpienie znieść ci pomoże.
Matka, która pod krzyżem stała,
Matka, która się z Synem żegnała
Która Cie będzie uczyć pokory,
Cierpienie znieść ci pomoże.
Kiedy ruszasz w daleką wędrówkę, powierz się Matce.
Gdy na szlaku zaskoczy cię burza, ofiaruj się Jej.
Jeśli zgubisz swą drogę do Boga, powierz się Matce.
Gdy w twym sercu znów zagości trwoga, ofiaruj się Jej.
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam cię wyzwolił z mocy Faraona
A tyś przyrządził krzyż na me ramiona
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam cię wprowadził w kraj miodem płynący
Tyś mi zgotował śmierci znak hańbiący
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam ciebie szczepił winnico wybrana
A tyś mnie octem poił swego Pana
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam dla cię spuszczał na Egipt karanie
A tyś mnie wydał na ubiczowanie
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam Faraona dał w odmęt bałwanów
A tyś mnie wydał książętom kapłanów
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Morzem otworzył byś szedł suchą nogą
A tyś mi włócznią bok otworzył srogą
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam ci był wodzem w kolumnie obłoku
Tyś mnie wiódł słuchać Piłata wyroku
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam ciebie karmił manny rozkoszami
Tyś mnie odpłacił policzkowaniami
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam ci ze skały dobył wodę zdrową
A tyś mnie poił goryczą żółciową
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam dał że zbici Chanaan królowie
A ty zaś trzciną biłeś mnie po głowie
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam ci dał berło Judzie powierzone
A tyś mi wtłoczył cierniową koronę
Ludu mój ludu cóżem ci uczynił
W czemem zasmucił albo w czem zawinił
Jam cię wywyższył między narodami
Tyś mnie na krzyżu podwyższył z łotrami
Krzyżu święty, nade wszystko,
drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.
Skłoń gałązki, drzewo święte,
Ulżyj członkom tak rozpiętym.
Odmień teraz oną srogość,
Którąś miało z urodzenia.
Spuść lekuchno i cichuchno
Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne,
Nosić światowe Zbawienie,
Przez cię przewóz jest naprawion,
Światu, który był zagubion,
Który święta Krew polała,
Co z Baranka wypłynęła.
W jasełkach leżąc gdy płakał,
Już tam był wszystko oglągał,
Iż tak haniebnie umrzeć miał,
Gdy wszystek świat odkupić chciał
W on czas między zwierzętami
A teraz między łotrami.
Niesłychana to jest dobroć,
Za kogo na krzyżu umrzeć,
Któż to może d2isiaj zdziałać,
Za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał,
Bo nas wiernie umiłował.
Nędzne by to serce było,
co by dziś nie zapłakało,
widząc Stworzyciela swego
na krzyżu zawieszonego.
Na słońcu upieczonego
Baranka Wielkanocnego.
Jezu Chryste Panie miły
O Baranku tak cierpliwy
Wzniosłeś na krzyż ręce swoje
Gładząc nieprawości moje
Płacz Go człowiecze mizerny
Patrząc jak jest miłosierny
Jezus na krzyżu umiera
Słońce jasność swą zawiera
Pan wyrzekł ostatnie słowa
Zwisła Mu na piersi głowa
Matka pod Nim frasobliwa
Stoi z żalu ledwie żywa
Zasłona się potargała
Ziemia rwie się ryczy skała
Setnik woła Syn to Boży
Tłuszcza wierząc w proch się korzy
Na koniec Mu bok przebito
Krew płynie z wodą obfito
Żal nasz dziś wyznajem łzami
Jezu zmiłuj się nad nami
Ogrodzie Oliwny widok w tobie dziwny
Widzę Pana mego na twarz upadłego
Tęskność smutek strach Go ściska
Krwawy pot z Niego wyciska
Ach Jezu mdlejący prawieś konający
Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego Ręki
Ochotnie przyjmujesz za nas ofiarujesz
Anioł Ci się z nieba zjawia
O męce z Tobą rozmawia
Ach Jezu strwożony przed męką zmęczony
Uczniowie posnęli Ciebie zapomnieli
Judasz zbrojne roty stawia przede wroty
I wnet do Ogrójca wpada
Z wodzem swym zbójców gromada
Ach Jezusa truje zdrajca gdy całuje
Chociaż ze swym ludem obalony cudem
Gorzej niż padł wstaje Jezusa wydaje
Dopiero się nań rzucają
Więzy łańcuchy wkładają
Ach Jezu pojmany za złoczyńcę miany
Ogrodzie Oliwny widok w tobie dziwny
Widzę Pana mego na twarz upadłego
Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba
Płakać za grzechy człowiecze potrzeba
Ach ach na krzyżu umiera
Jezus oczy swe zawiera
Najświętsze członki i wszystko ciało
Okrutnie zbite na krzyżu wisiało
Ach ach dla ciebie człowiecze
Z boku krew Jezusa ciecze
Ostrą koroną skronie zranione
Język zapiekły i usta spragnione
Ach ach dla mojej swawoli
Jezus umiera i boli
Woła i kona łzy z oczu leje
Pod krzyżem Matka bolesna truchleje
Ach ach sprośne złości moje
Sprawiły te niepokoje
Więc się poprawię ty łaski dodaj
Życia świętego dobry sposób podaj
Ach ach tu kres złości moich
Przy nogach przybitych twoich
Tu z Magdaleną chcę pokutować
I za swe grzechy serdecznie żałować
Ach ach zmiłuj się nade mną
Uczyń miłosierdzie ze mną
Rozbrat ci świecie dziś wypowiadam
Z grzechów się swoich szczerze wyspowiadam
Ach ach serdecznie żałuję
Bo cię Boże mój miłuję
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia
Amen!
Amen!
Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie odpocząć mogę:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po ścieżkach właściwych
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia
Amen!
Amen!
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.
Stół dla mnie zastawiasz
na oczach moich wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem;
a kielich mój pełny, po brzegi.
Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca
Zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia
Amen!
Amen!