Homilia ks. Piotra Górskiego (19 marca 2025)

Homilia ks. Piotra Górskiego (19 marca 2025)

Pan z wami. I z duchem twoim. Słowa Ewangelii według świętego Łukasza…

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Gdy Jezus miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, Jezus został w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”. Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi, wrócił do Nazaretu i był im poddany.

Oto słowo Pańskie. Chwała Tobie, Chryste.

Wprowadzenie osobiste

Muszę wam powiedzieć na początku, że czuję się trochę skrępowany tym miejscem i w ogóle tą atmosferą. Jestem związany z Bazyliką św. Józefa poprzez posługę, różne rekolekcje tam. Moi rodzice też brali ślub w Bazylice przed obrazem św. Józefa. Ja urodziłem się w Kaliszu, chociaż urodziłem się w taksówce – ale podobno przejeżdżaliśmy koło świętego Józefa. O, to była ta droga. Pamiętam, ileś tam lat temu broniłem doktorat i Pan mnie spytał, dlaczego napisałem doktorat o świętym Józefie. To wytłumaczyłem, że się urodziłem w taksówce i to było niedaleko świętego Józefa. Już nikt nic nie pytał.

Ale dzisiaj jestem proboszczem takiej małej miejscowości i czuję, że to też jest dar od świętego Józefa. To jest sanktuarium maryjne, Matki Bożej Łaskawej.

Kim jest Józef? Ojcostwo jako charyzmat

Czasami ludzie pytają: po co zajmować się świętym Józefem? Przecież w Biblii nie ma żadnego słowa świętego Józefa. Ale powiem wam – to słowo, które najbardziej mi się kojarzy z Józefem, to „ojciec”. Józef to ojciec. I mógłbym postawić taką tezę: to jest jedyny święty, który otrzymał od Boga charyzmat ojcostwa.

Tutaj księża, ktoś, kto zajmuje się teologią, wie, że zazwyczaj jest tak, że mówimy o świętości kogoś – np. Ojca Pio, św. Franciszka – dlatego, że w jego życiu objawiła się miłość Chrystusa. Ale Józef ma ten jeden, jedyny przywilej, że jego funkcją daną od Boga było być dla Jezusa Ojcem. Dzisiaj w tej Ewangelii to pięknie wybrzmiewa. Maryja – w Biblii nie ma nic przypadkowego – mówi: „Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.

Ojcostwo duchowe i kapłańskie

Zrodziło się we mnie takie przyglądanie się Józefowi także z powodu własnej drogi. Może to, co powiem, będzie trudne, ale jak poszedłem do seminarium zaraz po maturze w Kaliszu, to pierwsze moje spostrzeżenie było takie, że my – klerycy – trochę mamy problem z tożsamością. Z tym, kim naprawdę mamy być.

Dziś świat lansuje obraz mężczyzny, który realizuje się seksualnie, który jest jakiś taki, wiecie… maczo. A kleryk? Poszedł do seminarium, żony nie ma, dzieci nie ma, ubierają go w sutannę. Słyszy się czasem: „ksiądz i niewiasta z jednego ciasta” – nie wiem, czy się z tym spotkaliście.

I tak patrząc na to wszystko, miałem wrażenie, że to nasze kapłaństwo – choć mówimy, że ksiądz ma być ojcem – czasem nie wyraża tego w sposób prawdziwy. Że to nie polega tylko na funkcji, że ksiądz ma być między mężczyzną a kobietą – taka trochę nijaka tożsamość.

Ja to tak wtedy czułem. I mówię to jako ktoś, kto nie tylko był klerykiem, ale też był rektorem seminarium – więc mogłem to widzieć z obu stron. Że próbujemy nadać klerykowi tożsamość kapłana, ale nie zawsze przypominamy, że kapłan ma być przede wszystkim ojcem.

Nie księciem, nie urzędnikiem, nie celebrytą. Ojcem.

I kiedy jako młody ksiądz prowadziłem różne grupy, rekolekcje, duszpasterstwo – widziałem, że ludzie nie szukają perfekcyjnego kaznodziei czy admina parafii. Szukają ojca. Kogoś, kto ich przyjmie, pomoże, przytuli duszę, wesprze, powie: „Będzie dobrze”.

Dlatego właśnie św. Józef jest tak ważny. On uczy ojcostwa, także duchowego, także kapłańskiego.

Czułość i siła ojca – inspiracje z życia i nauczania

Macie tu piękny kościół i w głównym ołtarzu jest Józef, który niesie Jezusa. Ta czułość Ojca i Syna…

Karol Wojtyła – nie wiem, czy kojarzycie takiego świętego, podobno tu mieszkał – w 1960 roku napisał taki artykuł pt. „Święty Józef”. Ukazał się w „Tygodniku Powszechnym”, można to sprawdzić. To był rok 1960, był już biskupem, i napisał tam takie rozważania o Józefie.

Najpierw pisał, że Józef jest często inspiracją dla zakonów kontemplacyjnych – bo łączy w sobie pracę i modlitwę. Że jest inspiracją dla życia aktywnego, zawodowego, ale też dla życia duchowego, modlitwy.

I Karol Wojtyła mówił też, że Józef jest kimś, kto łączy obraz czułego ojca. Czułe ojcostwo. Bliskość ojcostwa.

Jest taki ojciec Jacques-Marie Verlinde, który pięknie pokazał jedną rzecz: że figura ojca to ktoś, kto kształtuje w dziecku charakter, kręgosłup, siłę. Matka – ona wprowadza dziecko w świat czułości, miłosierdzia, bliskości. A ojciec? Ojciec to siła, tożsamość, oparcie. To w nim dziecko odnajduje pewność siebie.

I dlatego właśnie figura Józefa – to jest figura ojca, który uczy modlitwy, wiary, cierpienia. Który kształtuje człowieczeństwo, ale też otwiera na Boga.

Ojciec – ten, który otwiera dziecko na świat

Ojciec Jacques-Marie Verlinde mówił też coś bardzo ciekawego: że dziecko, kiedy się rodzi, czuje, że jest jednym ciałem z matką. I dopiero ojciec, który bierze dziecko na ręce, otwiera je na świat. Na to, co inne, nowe.

Ojciec pachnie inaczej. Mężczyzna ma inną temperaturę ciała – podobno nawet pół stopnia różnicy! Nawet klimat w biurze trzeba czasem dostosować osobno dla kobiet i mężczyzn, bo inaczej odczuwamy temperaturę. Ojciec ma też inny głos. I dziecko, kiedy trafia w jego ramiona, doświadcza czegoś nowego – zaczyna czuć, że jest odrębne, że nie jest już jedno z matką.

Specjaliści mówią, że mleko matki przez pierwsze miesiące ma zapach podobny do wód płodowych – dziecko ma więc przedłużoną bliskość. A ojciec w tym wszystkim wprowadza je w świat. Tak jak Józef wziął Jezusa na ręce, tak każdy ojciec bierze dziecko w ramiona i pokazuje mu, że świat jest większy niż tylko mama.

Ja sam – kocham moją mamę bardzo – ale mojego ojca wspominam często. Zmarł dwa lata temu, ale noszę w sercu te chwile: jak mówił „chodź, przytrzymaj mi tu”, bo coś robiliśmy w garażu. Uczył mnie spawać, używać gumówki, zabierał na dach, żeby smarować papą, uczył pływać.

Pamiętam pierwszy rower – ojciec mnie wsadził, trzymał za krzesełko, a potem puścił. Pierwsze krzaki, wiadomo – bam! Ale mówił: „wsiadaj, jedź dalej”. To samo z pływaniem – wrzucił mnie do wody i patrzył, czy się topię. Jak wypłynąłem – to znaczyło, że się nauczyłem. Może to nie najlepszy przykład, proszę tego nie nagrywać… Ale ojciec taki właśnie był – obecny, stanowczy, wymagający, ale bliski.

Graliśmy w piłkę, można było się przytulić, można było poczuć, że jestem ważny, że mam oparcie. Mama dawała miłość, troskę – ale ojciec dawał siłę. I tak jest też z Józefem – on otrzymał od Boga charyzmat ojcostwa, żeby pokazać Jezusowi świat. Dać mu tożsamość. Przekazać rzemiosło. Wprowadzić w człowieczeństwo.

Józef – ojciec, który nie zasłania Boga

Wybrałem tę Ewangelię świadomie. Bo jeśli spojrzymy chronologicznie, to jest ostatni moment, kiedy św. Józef pojawia się na kartach Ewangelii. Mamy dwunastoletniego Jezusa, który zostaje w świątyni, rodzice wracają i szukają Go. Po trzech dniach znajdują Go w świątyni.

I Jezus mówi:
„Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”

Kiedyś ktoś postawił bardzo ciekawe pytanie:
Co wtedy pomyślał św. Józef?

Poświęcił temu dziecku wszystko. Przekreślił swoje plany, przyjął misję od Boga. Stał się dziewiczym ojcem. Zrezygnował z marzenia o typowym małżeństwie, o dzieciach. Był Żydem – prawdziwej krwi – miał marzenie o rodzinie. A przyjął Słowo Boga. Uwierzył. Zawierzył. Miał niesamowitą wiarę.

I nagle słyszy od Jezusa:
„Powinienem być w tym, co należy do mego Ojca.”

Jak to rozumieć?

Można by pomyśleć, że to dla Józefa był cios. Ale ja stawiam inną tezę – i mogę się mylić – ale wierzę, że Józef w tym momencie był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Bo jego misją było być takim ojcem, który nie zasłania sobą Boga.

Józef był jak ikona – a ikona nie zatrzymuje na sobie, tylko prowadzi dalej, głębiej. Otwiera okno do tajemnicy. Józef nie miał być przeszkodą. Miał być ikoną Ojca Niebieskiego – kimś, kto pokazuje, że Ojciec jest w niebie.

Dlatego, kiedy Jezus mówi: „mam Ojca”, Józef wie, że spełnił swoją misję.

Misja kapłana i ojca – rodzić wiarę i nie zasłaniać Boga

Powiem wam, że bardzo piękną rzeczą w życiu księdza jako ojca jest rodzić w ludziach wiarę. Myślę, że to jest najważniejsza misja.

Pamiętam, jak mój kierownik duchowy kiedyś mi powiedział:
„Ludzie przychodzą do ciebie, byś ich rodził do życia Ewangelią.”
Byś im głosił Dobrą Nowinę o Bogu, który jest miłością.

I kapłan – jeśli jest prawdziwym ojcem – to posługuje ludziom tak, że w ich oczach rodzi się nadzieja. Że oni zaczynają wierzyć, odnajdują sens. To jest coś pięknego.

Ale uważam też, że dla rodziców, dla ojców i matek, to jest rzecz najpiękniejsza – kiedy przyprowadzają swoje dzieci do Kościoła, uczą je modlitwy, a potem widzą, że one same idą do Boga, że mają relację z Ojcem w niebie. To jest niesamowite.

Dlatego potrzebujemy Józefa i Maryi – potrzebujemy obojga.

Dla mnie osobiście ta Ewangelia tłumaczy, dlaczego Józef znika z kart Ewangelii. Bo on nie zniknął z życia Jezusa – prawdopodobnie żył jeszcze długo. Jezus był nazywany cieślą, synem cieśli – czyli Józef nauczył Go zawodu, był z Nim. Kształtował Jego człowieczeństwo.

Ale na kartach Pisma Józef znika, bo spełnił swoje zadanie. Być ojcem – takim, który prowadzi, formuje, ale nie przesłania Boga.

Myślę, że to jest najpiękniejsza misja Józefa także wobec każdego z nas.

Kiedy szukamy figury ojca, kiedy jako mężczyźni szukamy ojcostwa, kiedy sami może nie doświadczyliśmy pełnej miłości ojca, może nasze ojcostwo było trudne – wtedy szukajmy Józefa.

Bo Józef nas nie zatrzyma na sobie – on pokaże ci drogę do Boga. On pokaże ci, jak iść drogą wiary. Uczyni to razem z Maryją.

Niech święty Józef was prowadzi – tu, w tym pięknym sanktuarium.
On jest opiekunem rodzin.
On jest ojcem każdego z nas.
On pokazuje czułość Ojca, którego mamy w niebie.

Amen.