Po majowych rekolekcjach liderów męskich inicjatyw podjęliśmy wspólnie spotkania online inspirujące nas do działania.
W ciągu ostatnich miesięcy odbyliśmy 4 takie spotkania.
Chciałem Cię zaprosić na szóste spotkanie w tej serii. Tym razem swoim doświadczeniem podzieli się z nami doświadczony lider z bratniego narodu węgierskiego.
Nagranie spotkania
Zapis transmisji
Mamy przekonanie, że będzie to bardzo ważne spotkanie, które być może pokaże nam nie tyle drogę przetrwania, co drogę do pełni chrześcijańskiego życia…
Pomimo trudnego czasu przez który przechodzimy.
Serdecznie zapraszamy!
Spotkanie 8 lutego 2021 godz 21:00
dk Zoltán Kunszabó
Urodził się 18 listopada 1966 roku w Budapeszcie. Poszukiwanie prawdy, poszukiwanie Boga przerodziło się w nim w pasję. Nawrócił się 16 kwietnia 1989 na zgromadzeniu ewangelizacyjnym. Od tego czasu uważa spotkanie Jezusa Chrystusa i życie z Nim za najwspanialszą rzecz, jaka może przydarzyć się człowiekowi na tym świecie!
W 1991 roku ukończył Wydział Historii Węgier na Uniwersytecie Eötvös Loránd. W kolejnych latach pracował w dziale literatury Węgierskiego Radia, następnie został pracownikiem Új Ember. W 1994 roku założył wraz z przyjaciółmi Fundację Duch i Życie, aby szerzyć wiarę chrześcijańską, której jest członkiem do dziś. Razem z Viktorem László założyli Wspólnotę Nowej Jerozolimy 1 stycznia 1997 r. Specjalnie dla celów misyjnych. Co roku organizują dziesiątki spotkań ewangelizacyjnych, kursów misyjnych i dni duchowych na Węgrzech i w sąsiednich krajach. W 2005 r. Dołączył do Renewal Ministries, międzynarodowej katolickiej służby misjonarskiej. Powierzono mu kierowanie misją serbską. 16 czerwca 2007 r. został wyświęcony na diakona przez Kard. Péter Erdő w bazylice w Esztergom. Jednym z najważniejszych punktów dotychczasowej służby była misja miejska w Budapeszcie w 2007 roku, której byłem jednym z organizaorów, odpowiedzialnym za szkolenie.
Na zaproszenie Papieża Benedykta uczestniczył w charakterze audytora w Synodzie Episkopatu nt. Nowej Ewangelizacji w Rzymie. Przemawiał na posiedzeniu plenarnym w obecności Ojca Świętego, a podczas Mszy św. Na zakończenie Synodu pełnił obok niego funkcję diakona w Bazylice św. Piotra.
Ożenił się w 1993 roku, moja rodzina jest dla niego miejscem radości, miejscem orzeźwienia. Wspólnie z żoną dali życie pięciorgu dzieciom. Pracują w dzielnicowym Centrum Pomocy Społecznej „Jedyny” dla osób bezdomnych prowadzących przez ich wspólnotę. Pomagają też w jego pracy jako organizatorzy ewangelizacji. Zajmują się głównie osobami pokrzywdzonymi przez los, w biurze duszpasterskim przy ulicy Tömő, gdzie wykonują owocną posługę misyjną z proboszczem Peterem Roską i świeckimi pomocnikami.
Służba a życie rodzinne – Prawość, Ołtarz, Fundament – Zoltan Kunszabó
Jestem żonaty, mam pięcioro dzieci, mam wnuki. Od 1994 r. posługuje. W 2007 przyjął święcenia diakonatu. Szukałem w swoim życiu prawdy, studiowałem różne rzeczy. Wierzyłem, że jest prawda pisana z dużej litery. – szukałem jej. W końcu ta prawda znalazła mnie. Byłem intelektualistą – ale nie wiedziałem czym prawda będzie dla mnie, gdy jej dotknę. Ludzie mówili do mi: Przecież jest tyle ciekawych filozofii, pomysłów, idei, jak rozpoznasz co jest prawdą, jak chcesz to zrobić?
I co się stało – któregoś dnia na stołówce studenckiej, przyjaciel powiedział mi swoje świadectwo. Poczułem wtedy, że Prawda przyszła do mnie i że ta prawda ma na imię Jezus!
Nie myślcie, mówił Zoltan, że jestem bohaterem. Nie, nie potrafię wytrwać w swych postanowieniach, decyzjach. Nie potrafię robić ćwiczeń czy utrzymać diety, nie jestem kimś, kto może iść za jakąś ideą – ale wiem, że Jezus mnie trzyma, ja należę do Niego i jestem częścią jego życia – On mnie prowadzi i daje energię, by iść za Nim, dlatego wciąż pozostaję na drodze i dlatego jestem w stanie podzielić się czymś z mojego chrześcijańskiego życie.
Zoltan mówił, że kiedy doświadczył tej prawdy – Jezusa, wiedział, ze musi o niej mówić, że jest to powołanie na całe jego życie. Ale ma także inne powołanie by służyć rodzinie – jak sobie poradzić by realizować te dwie miłości. A właściwie więcej, bo jest miłość do Boga Trójcy, miłość do mojej żony, dzieci, wnucząt i jest jeszcze, miłość do wspólnoty (Nowe Jeruzalem). Jest tyle: kochanek” a ja mam jedno serce – kontynuował nasz gość – jak to pogodzić?
To jest trudne pytanie dla wszystkich liderów działających w Kościele katolickim. Jest to wyzwanie, które mają świeccy liderzy – pogodzenia misji z rodziną
Prawość – szukamy prawości, bo to jest nasza główna wartość. Oznacza to, że jestem jedno z Chrystusem wszystkie aspekty mego życia są poddane Chrystusowi, nic nie umyka, On panuje we wszystkich obszarach mego życia. To nie jest proste!
Nawrócenie i skrucha to nie jest koniec – życie chrześcijańskie jest naprawdę wymagające, bo Pan kazał podążać za Nim i wysoko postawił poprzeczkę. Standardy błogosławieństw są wysokie. Praktycznie na to patrząc, oznacza to, że musimy być całkowicie obecni dla Pana i dla innych ludzi. Jako mąż jesteś źródłem miłości dla żony, dzieci członków swej wspólnoty i dla wszystkich których spotkasz. I to jest naprawdę wymagające! Ale to wszystko musi być przepełnione mądrością nie szaleńczą młodością ale rozsądkiem. Jak to osiągnąć? Zoltan odpowiedział, że do wypracowania tego modelu scalającego wszystkie obszary naszego liderskiego życia, konieczne jest życie w obecności samego Boga, nasiąkanie Nim w trakcie osobistej modlitwy i prowadzenie życia sakramentalnego połączonego z liturgią . Kiedy nasiąkniesz miłością Bożą w Jego obecności – tłumaczył nasz mówca, wtedy masz szanse by promieniować mądrością i będziesz miał energię by żyć chrześcijańskim życiem.
OŁTARZ – to osobista strategia Zoltana na zsynchronizowanie wszystkich powołań i wezwań w naszym życiu. Co to znaczy? Budujemy ołtarz kiedy chcemy by nasze życie było ofiarą, bez gotowości na ofiarę nie możemy zbudować ołtarza. Budując ołtarz budujemy strategię naszego życia i posługi. Jak to zrobić w konkretach? Cztery kroki.
1 – Buduj relację z Bogiem – to nie mogą być zdawkowe spotkania. Biegniesz do Niego kiedy Go potrzebujesz, a kiedy wszystko jest ok i jakoś ci idzie, już do Pana nie przychodzisz. Dla mnie – kontynuował Zoltan – najważniejszym punktem dnia jest modlitwa! Od kiedy przyjąłem święcenia diakonatu modlę się na brewiarzu. Wcześniej wiele lat, posługiwałem się modlitwą spontaniczną, od kiedy modlę się brewiarzem widzę, że daje mi to bardzo solidne fundamenty dla mojego życia modlitewnego. Wplatam w brewiarz moje spontaniczne modlitwy…
2 – Buduj swoją misję. Masz, tak jak ja wielkie pragnienia misyjne, ewangelizacyjne, ale mam też żonę i dzieci, być może ty także. Misja wobec innych ludzi, wspólnoty nie może zająć miejsca troski o żonę, o dzieci – bo to nasze główne powołanie. Misja to przekazywanie miłości i prawdy. Poprzez moją misję ja podnoszę ludzi, którym służę. Moja misja to podnosić moją żonę i moje dzieci a dopiero potem inne osoby.
3. Buduj relację z najbliższymi: mamą, tatą, dalszą rodziną, otoczeniem, sąsiadami, kolegami z pracy itd.. Popełniamy błąd służąc innym a zaniedbując osoby ze swojej dalszej rodziny. Mam 53 lata – zaznaczył nasz mówca – moja mama ma 77 i pamiętając o czwartym przykazaniu: czcij ojca swego i matkę swoją – widzę swoją misję wobec niej. W miłości wobec mojej mamy nikt mnie nie zastąpi. Ona ma 77 lat a ja jestem jej jedynym synem. Jest wybrana przez Boga by zostać moją matką! Nie mogę być tak charyzmatyczny, że o niej zapomnę. I podobne myślenie powinno nas cechować wobec innych członków dalszej rodziny i bliskich osób.
4. Buduj relację w swym oikosie (otoczeniu). To twoje najlepsze wsparcie i dar od Boga. Choć wykładam na uniwersytecie, piszę książki jestem duchownym – i chociaż pracuję z Ralphem Martinem to wspólnota, osób wśród których żyję i pracuję ma szczególne miejsce w mym sercu nie mogę się wynieść ponad nich ,chcę wzrastać z nimi.
Rodzina i misja to nie dwa odrębne projekty – to jeden projekt trzeba zbudować harmonię między tymi obszarami. Moja misja skierowana do wszystkich narodów zaczyna się u mnie w domu dotyka mego sąsiedztwa, wspólnoty, grupy liderskiej i każdego kogo spotkam. Wtedy nie mówię ja jestem posłany ale my wraz z moją rodziną naturalną służę innym.
Tykająca bomba w fundamencie.
Nie można służyć światu zewnętrznemu gdy twe fundamenty są słabe. W 1 Liście do Tymoteusza odnajdujemy kryteria posługi. Jeśli jesteś ukochanym liderem w swoim własnym domu, podwórku, pracy, będziesz też nim gdzieś dalej, wobec innych. Jakość twej posługi będzie świecić w tym jak wyglądają twoje więzi w twojej rodzinie w twym środowisku. Bez silnych fundamentów w rodzinie nie ma szans. Jeśli jest tak że masz wielkie obdarowanie a masz złe relacje z bliskimi – Biblia cię osądzi i powie, że to jest nic. Pan ci powie: idź i pogódź się, napraw relacje z najbliższymi potem przyjdź i złóż swą ofiarę. Pokaż mi swe charyzmaty ale po tym jak się pogodziłeś z całą swą rodziną. Gdy te problemy nie są rozwiązane nie pociągniesz długo w swej posłudze. To tykająca bomba! Nie rozwiązane problemy małżeńskie, konflikty, zgotują w przyszłości wypalenie i frustrację w posłudze. Jak nie będziesz dbał o relację z żoną a świetnie ci będzie szła posługa wspólnocie, to twe serce będzie tykać aż wybuchnie,. Pan powie wycofaj się i pracuj nad swoim małżeństwem , potrzebujesz uzdrowienia bo masz swoją historię zbawienia.
Musimy poświęcić czas by zbudować nasze fundamenty , bo to najlepszy sposób na inwestycję w misję. To daje nam szanse, by prowadzić posługę długofalowa. Musimy poświęcić czas swojej żonie, dzieciom, rodzicom, przyjaciołom, kolegom – na poziomie naturalnym i duchowym. Nie bój się że to będzie ze szkodą dla twej misji, jest wręcz odwrotnie. Patrząc długofalowo, będzie to czymś co się zwróci w misji i będziesz mógł zaangażować swych bliskich także w misję. Pomożesz im odkryć ich własne wymiary posługi.
Wdrażaj swoich w misję
Pamiętaj, żona i dzieci nie mają w sobie tendencji by nienawidzić twej misji – chcą być raczej jej częścią. Swej rodzinie powinieneś wszczepić mentalność misyjną ona zaczyna się gdy tworzysz kulturę dawania i zapraszania . Nasz dom – opowiadał Zoltan, był otwarty dla innych , nie był bastionem. Na Boże Narodzenie „ulica” przechodziła przez nasz dom. Mieliśmy zwyczaj z mymi dziećmi chodzić do biednych rodzin, szczególnie cygańskich i dawaliśmy im małe prezenty. Kiedy miały 6, 9 lat stawały wobec faktu, którym jest bieda. Ich wrażliwość rosła. Odczuwały moc Ducha Świętego, gdy modliliśmy się za tymi ludźmi w ich domach . A jak były starsze, ci biedni byli zapraszani do nas do domu na kolację wigilijna Chciałem dać im największe dziedzictwo – a był nim fakt, że moje serce nigdy nie jest zamknięte. Krok po kroku starałem się angażować rodzinę w moją misję. Radością dla mnie było widzieć kiedy me dzieciaki, na Wielkanoc , tańczyły z innymi dziećmi z rodzin biednych. Ważne jest rozbudzać i wspierać to obdarowanie, które mają dzieci. Myślę, że największa chwała w niebie spotka mnie za misję jaką miałem wobec mojej żony i dzieci.
Zoltan kontynuował – kilka lat temu zorganizowaliśmy wspólnotę dla bezdomnych. W mojej żonie objawiło się wielkie serce dla tych osób. Do dziś jest szefową tej wspólnoty zajmującej się bezdomnymi. Moje dwie córki zorganizowały wspólnotę Fuzja, która tworzy najbardziej poczytną stronę internetową na Węgrzech (777blog.hu) . Trzecia córka jest sekretarką w naszej wspólnocie. Inna córka, Ania jest wspaniałym kaznodzieją.
Chcę podkreślić, że powinniście dbać o swoje fundamenty – tj. rodzinę i bliskich. W ten sposób możecie wypracować sposób by służyć Panu przez bardzo długi czas. Opierając się na duchowych prawach będziecie naprawdę płodni.