BOŻY MĘŻCZYZNA W XXI WIEKU

Homilia 28.06.2025 – ks. Wojciech Baran

Ewangelia (Łk 9,11b-17)

Pan z wami.
— I z duchem twoim.

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
— Chwała Tobie, Panie.

Jezus mówił tłumom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrawiał. Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc:
— Odpraw tłum, niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie mogliby się zatrzymać i znaleźć żywność, bo my jesteśmy tu na pustkowiu.

Lecz On rzekł do nich:
— Wy dajcie im jeść.

Oni zaś powiedzieli:
— Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby, chyba że pójdziemy i zakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi.

Było bowiem mężczyzn około pięciu tysięcy.
Wtedy rzekł do swych uczniów:
— Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu.

Uczynili tak i porozsadzali wszystkich. A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i, odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali tłumowi.

Jedli i nasycili się wszyscy, a zebrano jeszcze z tego, co im zostało, dwanaście koszów ułomków.

— Oto Słowo Pańskie.
— Chwała Tobie, Chryste.


Homilia ks. Wojciecha Barana

Usiądźmy.

Ta liturgia słowa daje nam dwie zapowiedzi Eucharystii i jeden opis jej ustanowienia.

Pierwsza zapowiedź Eucharystii jest starotestamentalna: Melchizedek, kapłan, król Szalemu, wynosi chleb i wino i ofiarowuje je Bogu. Tradycja, w interpretacji tego kapłana ze Starego Testamentu, mówi, że on zapowiada ofiarę eucharystyczną. Melchizedek jest przywoływany też w pierwszej modlitwie eucharystycznej jako wzór, jako model tej ofiary eucharystycznej, ofiary chleba i wina, którą później miał wypełnić i zrealizować Jezus.

Druga zapowiedź tego, co uczyni Jezus w Wieczerniku, to jest to, czego właśnie wysłuchaliśmy – opis rozmnożenia chlebów na pustkowiu. Jezus bierze chleb i robi dokładnie te same czynności, które robi w Wieczerniku: bierze, błogosławi, łamie i podaje. I te same słowa później usłyszymy w momencie ustanowienia Eucharystii: wziął chleb, połamał, pobłogosławił, podał.

I wreszcie usłyszeliśmy – co ciekawe – najstarszy opis ustanowienia Eucharystii, który daje nam święty Paweł w Liście do Koryntian. To jest ciekawe pod tym względem, że właśnie ten opis świętego Pawła jest nawet starszy niż opisy z Ewangelii. I święty Paweł mówi wyraźnie, że przekazuje nam to, co przejął, to, co otrzymał. I to jest rzeczywistość Eucharystii, która dzieje się w Kościele od dwóch tysięcy lat – przekazujemy to, co otrzymaliśmy.

Ale może być tak, że do tej Eucharystii jesteśmy już tak przyzwyczajeni, że ona nie robi na nas żadnego wrażenia. Żyjemy już nią jak chleb, jak ciasteczka, że przychodzimy tutaj jak do supermarketu, że ta Eucharystia nie robi na nas żadnego wrażenia.

Chciałbym podzielić się z wami trzema przykładami, które opisują w jakiś sposób to, co nieraz – jeszcze przed soborem – było po łacinie napisane w wielu zakrystiach, przed oczami księży, którzy wychodzili do Eucharystii:

„Odpraw tę Eucharystię tak, jakby to była twoja pierwsza, ostatnia i jedyna.”
Prima, ultima, unica.

I chciałbym wam powiedzieć o trzech historiach trzech osób, które właśnie w taki sposób podeszły do Eucharystii: jako do Eucharystii pierwszej, ostatniej i jedynej.

Przez kilka lat pasterzowałem też we Francji – więc to są historie z mojej posługi wobec chorych, wobec osób w domach, w szpitalach.


1. Pierwsza Komunia – po 80-tce

W jednym domu opieki jedna z wolontariuszek mówi:
— Proszę księdza, zgłosiła się pani, która jest po osiemdziesiątce i chciałaby przyjąć pierwszą Komunię Świętą.

Oczywiście – jest taka możliwość.
Proszę, by Panie jako wolontariuszki kilka razy się z nią spotkały, powiedziały jej najważniejsze rzeczy związane z mszą, ze spowiedzią, z tym, czym jest Eucharystia. I później przyjdę, wyspowiadam, udzielę pierwszej Komunii Świętej.

Po kilku spotkaniach przyszedłem do tego domu opieki. Kobieta nazywała się Monique. Jej ojciec zgodził się na chrzest, ale nie na pierwszą Komunię w dzieciństwie. Losy życia potoczyły się tak, że dopiero po osiemdziesiątce pomyślała o pierwszej Komunii Świętej, widząc, że w tym domu opieki regularnie są odprawiane Msze Święte.

Wyspowiadałem ją – po raz pierwszy w życiu. Udzieliłem jej Komunii Świętej – po raz pierwszy.
Nigdy nie zapomnę tych świeczek w oczach, tej radości – dziecięcej radości w oczach starszej osoby. Dałem jej album na pamiątkę. Wolontariuszki podarowały jej białą chustę, przypominającą godność dziecka Bożego.

Starsza osoba, która uczy księdza, jak przyjmować Komunię Świętą.

Przyjmuj Komunię Świętą tak, jakby to była twoja pierwsza Komunia Święta. Niezależnie, czy masz 8, 18 czy 88 lat.


2. Ostatnia Komunia – z wiarą i uporem

Regularnie chodziłem do chorych. Czasem, kiedy osoby prosiły o spowiedź, szedłem ja.
W styczniu poszedłem do pani Françoise, wyspowiadałem ją, udzieliłem namaszczenia chorych, dałem Komunię Świętą. Po tym mieli przychodzić szafarze.

Nie minęły dwa tygodnie – i przychodzi wiadomość:
— Françoise chce się jeszcze raz wyspowiadać i przyjąć namaszczenie.

Pomyślałem: przecież to było niedawno. Namaszczenia tak często się nie udziela, chyba że jest pogorszenie.

Zbyłem to najpierw. Ale prosił syn, prosiła sąsiadka. Jak ten sędzia z Ewangelii – poszedłem, by już nie zawracano głowy.

Dzwonię do drzwi – otwiera syn:
— Mamy nie ma. Mama u fryzjerki.

Pomyślałem: no to już naprawdę czuje, że odchodzi.
Wróciłem za dwie godziny. Wyspowiadałem, udzieliłem namaszczenia, dałem Komunię Świętą.

Syn mówi:
— Mama jest terminalnie chora. W tym tygodniu idzie do hospicjum.

Tydzień później – odeszła.

To była jej ostatnia Komunia Święta.
Komunia wyproszona.
Komunia wymodlona.
Komunia wymuszona wręcz – także na mnie.

Przyjmuj Komunię Świętą tak, jakby to była twoja ostatnia.


3. Jedyna Msza – jedyne kapłaństwo

Historia trzecia – z Internetu.
Warszawa, 6 lat temu.
Ks. Michał Łoś, orionista, zachorował na raka. Był na czwartym roku seminarium. Rokowania słabe.

Zakon prosił papieża o dyspensę od formacji, by mógł przyjąć święcenia w szpitalu.
Papież Franciszek się zgodził. Wyświęcił go w maju 2019 r. bp Marek Solarczyk.

Na łóżku w szpitalu odprawił swoją pierwszą i jedyną Mszę Świętą.
Odwiedził go nawet prezydent Andrzej Duda z małżonką.
Po kilku dniach – zmarł.

Został kapłanem dla jednej Mszy. Dla Eucharystii.

Przyjmuj Komunię Świętą tak, jakby to była twoja jedyna.


Niech te historie budzą nas z letargu. Niech poruszą nasze serca.
Bo ten chleb to nie jest zwykły chleb.
To Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Wydane za nas.

Modlitwa, która rodzi nadzieję. Adwent z Maryją i Józefem

Modlitwa, która rodzi nadzieję. Adwent z Maryją i Józefem

Adwent to nie jest czas dekoracji ani odliczania do świąt. To jest czas oczekiwania z Maryją i Józefem na Boga, który przychodzi w ciszy i w ciemności — dokładnie tam, gdzie człowiek najbardziej potrzebuje nadziei.

W centrum stoi pytanie: Jak modlitwa rodzi nadzieję?
Odpowiedź dają nam Maryja i Józef: dwoje ludzi, którzy w najbardziej napiętym momencie swojego życia usłyszeli Boga i pozwolili, by Jego słowo ich poprowadziło.

Maryja uczy zgody na tajemnicę: „Niech mi się stanie”.
Józef uczy zaufania w ciemności: „Wstał i uczynił tak”.
Razem tworzą obraz modlitwy, która nie jest ucieczką, lecz siłą w działaniu.

W ich historii odkrywamy, że:

modlitwa rodzi się w ciszy i rozważaniu,

nadzieja dojrzewa w niepewności,

Boże światło przychodzi delikatnie, nie spektakularnie,

decyzje podjęte w wierze stają się początkiem nowego życia.

Ten temat prowadzi mężczyzn do konkretu:
Jak modlić się w trudnych momentach?
Jak rozeznawać, gdy nie widzę przyszłości?
Jak podejmować decyzje prowadzące do pokoju i odpowiedzialności?

Adwent z Maryją i Józefem staje się więc szkołą męskiej nadziei — nadziei, która nie jest uczuciem, lecz postawą serca:
odważną, wierną, pokorną i gotową do działania.

To droga, która prowadzi prosto do Betlejem,
tam gdzie w ciemności rodzi się Światło.

Lider, który ufa – nie ten, który dźwiga. Drugie spotkanie „Męskiego Azymutu 10”

Lider, który ufa – nie ten, który dźwiga. Drugie spotkanie „Męskiego Azymutu 10”

Męski Azymut 10 – najważniejsze przesłanie spotkania 20.11.2025

Lider nie jest tym, który dźwiga.
Lider jest tym, który ufa.

To właśnie usłyszeliśmy od Billa Moyera podczas Męskiego Azymutu 10:

🔹 Nie siłą, nie mocą, lecz Duchem Boga.
🔹 Prawdziwy lider zaczyna od kolan, nie od kalendarza.
🔹 Zależność od Boga rodzi owoce, których sam nie osiągniesz.
🔹 Mężczyzna, który ufa, wprowadza pokój – w rodzinie, pracy, wspólnocie.
🔹 Kiedy patrzysz na okoliczności przez pryzmat Boga, lęk znika.
🔹 To nie twoja moc nadaje kierunek, ale Jego prowadzenie.

Bóg nie szuka perfekcyjnych mężczyzn.
Bóg szuka zależnych.
A z zależnych czyni silnych.

Dziękujemy wszystkim braciom obecnym na spotkaniu.
Wchodzimy głębiej. 🔥
#MęskiAzymut #MężczyźniŚwiętegoJózefa #Leadership #ZależnośćOdBoga #BillMoyer #CMLA #FormacjaMężczyzn